Najbardziej podstawowy podział typów kolorystycznych wyróżnia cztery pory roku: wiosnę, lato, jesień i zimę. Taki podział można też najczęściej spotkać w starszych książkach oraz artykułach dotyczących urody.
Pory roku to symboliczne nazwy, mające odzwierciedlać ogólną tonację poszczególnych typów, brzmią ładnie, ale zastanawiam się czy przypadkiem nie utrudniają wyboru. W praktyce te kategorie odzwierciedlają dwa podziały - podział na zimne i ciepłe tonacje oraz podział na ciemne i jasne typy urody. W ten sposób uzyskano cztery kategorie:
-jasną i ciepłą - wiosnę -ciemną i ciepłą - jesień
-jasną i chłodną - lato -ciemną i chłodną - zimę
Nasuwa się pytanie czy te kategorie wyczerpują wszystkie możliwe kombinacje? Jeśli ktoś ma jednoznacznie jasny, ciemny, chłodny lub ciepły typ urody, kategoryzować jest dość łatwo, jednak przy neutralnych tonacjach i niskich kontrastach jest już o wiele trudniej wybrać. Tak właśnie wyglądały moje pierwsze spotkania z analizą kolorystyczną. Czytając artykuły o niej, jeszcze jako podlotek, miałam pewne wątpliwości. Z wiekiem moje wątpliwości jeszcze się pogłębiały, szczególnie że zmienił mi się kolor włosów i oczu na tyle, że już zupełnie nie mogłam się dopasować do żadnej z czterech kategorii. Napiszę więc teraz co sprawia, że wskazówki z rozmaitych artykułów i książeczek wspominających o podziale na cztery poru roku często są niepraktyczne i niedokładne.
Sprawą, która może zniechęcić do analizy kolorystycznej jest częste pisanie o tym podziale wyłącznie w kategoriach wyglądu. Jest to błąd, gdyż w gruncie rzeczy analiza kolorystyczna polega na dobraniu najbardziej pasującego zestawu kolorów i na tej podstawie zalicza się osobę do jakiegoś typu. Tymczasem z wielu artykułów można wywnioskować, ze jest odwrotnie, czyli że na podstawie wyglądu danej osoby powinno się ją zakwalifikować do jakiegoś typu i w ten sposób wybrać pasujące kolory. Tak może być w przypadku bardzo doświadczonych wizażystek, które w dodatku znają "wyjątki od reguły". O tych wyjątkach będzie później.
Właśnie przez takie podejście możemy często przeczytać wskazówki w stylu "jeśli jesteś blondynką o złocistych włosach i niebieskich oczach to jesteś wiosną, jeśli popielatą blondynką albo szarooką szatynką to latem, jeśli masz rude lub złotobrązowe włosy i złotawą karnację jesteś jesienią, a jeśli masz czarne włosy i ciemne albo niebieskie oczy, bardzo jasną lub śniadą cerę - jesteś zimą". Następnie następują rady typu "jesienie powinny nosić ciepłe kolory jak rudy, pomarańczowy, złotobrązowy".
Wielu osobom po przeczytaniu takich wyjaśnień przyjdzie do głowy, że albo z podziałem coś jest nie tak, albo z nimi. W końcu co z rudowłosymi, które mają chłodną, nie złocistą cerę i fatalnie wyglądają w pomarańczowym? Co jeśli mamy szarawe włosy ale zielone oczy? I jak uwierzyć, że dokładnie te same odcienie będą pasować kobiecie o śnieżnobiałej cerze, niebieskich oczach i czarnych włosach, jak i śniadej, brązowookiej brunetce, tylko dlatego że obie mają ciemne włosy?
W zależności od wniosków, do których dojdziemy, albo uznamy że podział to pic na wodę i zapomnimy o nim, albo będziemy się dręczyć myślą, że jesteśmy jakieś nietypowe. Ja wybrałam podejście pierwsze i nie traktowałam analizy kolorystycznej serio. Od czasu do czasu czytałam różne artykuły, jednak powtarzały one mniej więcej to samo.
Później odkryłam podział na podtypy.
Początkowo wydawało mi się, że to jeszcze większe ubzdurzenie wydumanej teorii nie przystającej do rzeczywistości, ale po zagłębieniu się w temat odkryłam, że tym razem podział na cztery pory roku ma o wiele więcej sensu. Podtypy nie tylko nie przeszkadzają, ale wręcz pomagają uporządkować różnice i podobieństwa między porami roku.
O podziale na więcej podtypów pór roku w następnym poście.
Ja tam nie wiem, czy określenie "jasny" bądź "ciemny" są na tyle jednoznacznie brzmiące, aby klasyfikować jednocześnie daną osobę jako "stonowaną" bądź "nasyconą". Co np. z osobą która od dziecka ma jasne włosy, ale nie pasują do niej ani wyszarzałe, ani pastelowe, ani ciepłe barwy?
OdpowiedzUsuńInna sprawa to stereotypy, mówi się np., że kolorystyczne Zimy są "drapieżne". Co to oznacza? Mają ostre rysy twarzy, nieprzystępne spojrzenie i wieje od nich chłodem na kilometr jak od Królowej Śniegu. Tymczasem wystarczy spojrzeć na choćby Anne Hathaway, która jest daleka od tego stereotypu jak Syberia od Sahary. Ma właśnie dość łagodne rysy twarzy i wydaje się raczej dziewczęca, niż "gotycka".
Nie do końca też rozumiem określenia "stonowany" w kontekście opisywania jesiennej kolorystyki. Przecież jak przyjrzymy się jesiennym liściom, to aż kipią kolorami :).